WITAJ!

WITAJ!

piątek, 27 maja 2016

Lordowskie Testowanie

Kolejne Testowanie Zacząć Czas #OdkryjSomersby

Długi weekend nieodłącznie kojarzy nam się ze słoneczkiem, wypoczynkiem i dobrą zabawą. Spędzamy czas na świeżym powietrzu w gronie rodziny i przyjaciół. Dziś do towarzystwa dołącza Lord Somersby!


Kampania Streetcom


To już drugi raz jak zostałam wybrana Ambasadorem Kampanii Streetcom ( zobaczcie co testowałam wcześniej ) . Streetcom to portal kampanii rekomendacji, które między innymi polegają na dostarczeniu wyselekcjonowanej grupie konsumentów bezpłatnie pełnowartościowych produktów wraz z próbkami do testowania dla znajomych. Komunikacja o produktach i markach ma miejsce zarówno w świecie rzeczywistym, jak i w sieci. Uczestnicy kampanii informują agencję o opiniach na temat produktu.

Każdy zalogowany użytkownik, poprzez wypełnianie ankiet na temat swoich preferencji, ma szansę zostać Ambasadorem przeróżnych produktów - kosmetyki, słodycze, napoje, dżemy i różne różne inne.

Jeśli masz ochotę dołączyć do grona ekspertów, zaloguj się na stronie i bierz udział w akcjach - klik

Lord Przybywa


Dziś zawitała do mnie super paka od Lorda Somersby. W fajowym pudełku mieszczą się dwie pełnowymiarowe butelki, jedna pełnowymiarowa puszka i aż 24 puszki próbki. Jest także tajemnicza karta, która nie tylko daje mi zniżkę na bilety do Multikina do końca roku, ale także zapewnia lordowskie traktowanie!

pijane jabłuszko
Moja Paczka Ambasadora


Apple Beer Drink


Wyjątkowy smak, subtelna zawartość 4,5% alkoholu oraz delikatne musowanie bąbelków sprawiają, że czas płynie miło w gronie przyjaciół przy każdym kolejnym Somersby. W Polsce Somersby jest dostępny jako napój piwny o smaku jabłkowym (apple beer drink), w którym smak piwa jest doskonale uzupełniony wyraźną nutą jabłkową.

Już wcześniej piłam to piwko i bardzo mi smakowało, dlatego strasznie się cieszę z tej paczki i z wielką przyjemnością podzielę się ze znajomymi i rodziną, a Wam będę na bieżąco pokazywała jak przebiega testowanie - śledźcie profil G+, FB i Instagram, może podzielę się także z Wami!

pudełko somersby
Jak miło Lordzie

A zatem w ten długi weekend upijmy się w jabłuszko ;)
 

środa, 18 maja 2016

Do Pracy Kobieto!

 

Szukaj Szarik...Szukaj... Pracy sobie szukaj, czyli jak to teraz wygląda.

Przyszedł wreszcie ten czas, kiedy trzeba zrzucić dresy, wysłać Małego do przedszkola, a samej pocwałować do roboty. Nic w tym dziwnego, nic w tym złego i nawet już zaczynałam tęsknić za "chodzeniem do pracy", ale.... zawsze jest jakiś haczyk, przecież nie może być za pięknie.


Otóż w obecnej pracy byłam zatrudniona na czas określony, do lipca tego roku. Jak Mały miał przyjść na świat w 2014, ustaliliśmy, że wezmę urlop wychowawczy do maja 2016, wydawało mi się, że to jest tyyyyyyllleeee jeszcze czasu, że ojoj! A to minęło jak z bicza strzelił i trzeba się było pofatygować do pracodawcy z radosną wieścią, że oto wracam.

A tu ZONK


Okazało się, że pracodawca tym za specjalnie zachwycony nie jest, bo na moim stanowisku zatrudniono już kogoś "na zastępstwo", w tak zwanym między czasie wprowadzono nowy program księgowy i w ogóle, to nie ma planów na przedłużenie mi umowy jak się skończy. Cóż klops, w sumie obiektywnie nie ma się co dziwić, chociaż troszkę przykro, ale może jeszcze przez te dwa miesiące kiedy będę na miejscu jakoś się na nowo w łaski wkupię.

Jednakowoż trzeba brać pod uwagę scenariusz raczej mniej optymistyczny i zacząć szukać pracy.

POSZUKIWANIA ZACZĄĆ CZAS


Matko Bosko, jak to się robiło???? ostatni raz pracy szukałam ponad 6 lat temu, a przez ten czas tyyyle się zmieniło, chociaż prywatnie to właściwie jestem w tym samym mniej więcej punkcie, ale dziś nie o tym.

Pierwsze co mi przyszło do głowy to poszukać ogłoszeń na lokalnym portalu i tu od razu się musiałam po łepetynie postukać.... a CV? Od tego zacząć należało, a więc do dzieła, do czynu CV zrobione, a w tak zwanym międzyczasie Wujek Google podpowiedział mi portal pracuj.pl ( żadna reklama jak bum cyk cyk ), zatem za radą Wujcia założyłam tam elegancki profil, wygenerowałam testy kompetencji, profesjonalne cv i tam takie inne .



Zaaplikowałam sobie kontrolnie na podobne stanowisko, na którym obecnie jestem i SZOK.
Na maila przychodzi mi raporcik, że 9% kandydatów, którzy też aplikowali na to stanowisko ma takie samo doświadczenie co ja, a tylko 17% większe - super! Mniej super okazała się informacja, że aż 82% ma wyższe wykształcenie, ale też podobna ilość ma wyższe wymagania finansowe- HA!
Kurcze, kiedyś wysyłało się CV i wgapiało w telefon, zastanawiając się jakie się ma w ogóle szanse, a tu taka fajowa nowość.

Powpisywałam sobie różne ustawienia, i teraz dostaję też informacje o rekomendowanych dla mnie ofertach pracy, przypomnienia o terminach do tych ofert, które sobie zagwiazdkowałam i wiele innych. Jestem zachwycona, jak na razie zero stresu, zacznie się dopiero, jak mnie nigdzie na rozmowę kwalifikacyjną nie zaproszą, ale tym będę się martwić, na miesiąc przed godziną zero.

CHCIAŁOBY SIĘ 


Mówi się, że jeśli zarabiasz na tym co jest Twoją pasją, to nie pracujesz. Dla mnie idealnym rozwiązaniem byłoby chodzenie do pracy, gdzie mogłabym połączyć swoje umiejętności i doświadczenie zawodowe z tym co mnie interesuje. Biorąc pod uwagę fakt, że z zawodu oraz doświadczenia jestem ekonomistą i świat cyferkowo-tabelkowy jest mi bardzo bliski, a z zainteresowań ciągnie mnie do kreacji wizerunkowej, mody i showbizu, to łatwo nie będzie...ale o dziwo, dwa takie ogłoszenia znalazłam, więc trzymajcie kciuki!

Jeśli czytasz tego bloga i chciał/abyś mnie zatrudnić, pisz śmiało :) ( a to już jest reklama ).

Ciekawa jestem, jak wyglądały Wasze powroty do pracy po macierzyńskim, czy wychowawczym - dajcie znać w komentarzach, może się wzajemnie czegoś nauczymy.

Pozdrowienia i miłego tygodnia, ja wracam do poszukiwań.

piątek, 13 maja 2016

Krótka historia o miłości, czyli nic śmiesznego

Od najmłodszych lat dziewczynki faszerowane są historiami o miłości. Książę na białym koniu przybywa i oswobadza Królewnę. Patrzą sobie głęboko w oczy, zakochują się w sobie, a potem żyją długo i szczęśliwie.


W wyniku tego, dziewczęta duże i małe czekają, aż i je spotka taka wspaniała historia. Literatura dla nastolatków opowiada historie jak to w imię miłości zakochani walczą ramię w ramię z wszelkimi przeciwnościami,a w nagrodę otrzymują wieczne, głębokie uczucie i wspólne cudowne życie.

baśnie

I ja także marzyłam o księciu, który będzie mnie kochał zawsze, chronił przed złym słowem i spojrzeniem, a ponad wszystko będzie bronił naszej wspaniałej miłości. Dla niego zawsze będę najważniejsza, najpiękniejsza, a nasza rodzina będzie na pierwszym miejscu jego listy priorytetów.Wierzyłam, że gdy spotkam tę swoją drugą połówkę jabłka, to będzie tak jak w bajce....



I spotkałam tego swojego królewicza, i spojrzeliśmy na siebie jak w bajce i zakochaliśmy się w sobie, a potem... potem nie było bajki tylko cholerny serial brazylijski, w którym te fajne chwile trwają krótko, a te paskudne i pogmatwane, długo, intensywnie - brzydko.

Miłość Ci wszystko.....rozkraczy


Generalnie jestem rozsądną osobą, która lubi planować, rozważać za i przeciw oraz skrupulatnie zbierać dane. Rzadko kiedy podejmuję decyzje na tzw pałę, tylko nie w tym jednym jedynym przypadku. Moja wiara w potęgę miłości była zawsze tak wielka, że inaczej niż sercem nie potrafiłam się kierować. A to moje serce, leży niestety zbyt daleko od oczu i zbyt daleko od uszu, a już na pewno zbyt daleko od rozumu. Mimo wyraźnych sygnałów, a nawet dowodów wywalonych czarno na białym w dolby stereo i 3d...mimo tego na słowa "kocham cię" ( dziś wiem, że cudzysłów jest tu bardzo uzasadniony), robiłam się ślepa,głucha i głupia.

To silnie zakorzeniona potrzeba udowodnienia sobie i światu, że miłość zwycięża wszelkie zło, pchała mnie w ramiona tej drugiej połówki jabłka. Czy zmądrzałam gdy pojawiło się pierwsze dziecko? Nieeee.... pojawienie się tego cudnego malucha jeszcze wzmocniło moje waleczne serce do łopotania. I chociaż rozsądek i wszyscy wokół ostrzegali, chociaż "nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki", chociaż "kto raz zdradził, zrobi to znów"... to ja i tak wyszłam za człowieka, z którym się rozwiodłam, przez którego na własnej skórze przekonałam się czym jest depresja oraz inne trudne słowa z zakresu prawa karnego, rodzinnego i medycznego.

Na drugą nóżkę


Dałam kolejną szansę tej wielkiej, prawdziwej jedynej miłości i nawet przez jakiś czas było prawie jak w bajce, aż do dziś, bo dziś mój książę jedyny, ukochany i niezastąpiony wsiadł na swojego rumaka i odjechał w stronę zachodzącego słońca. "Cześć" usłyszałam po 15 latach.

Dlatego dziś zamykam to moje kretyńskie serce, a klucz wyrzucam do "tej samej rzeki". I chociaż pewnie jeszcze długo gdzieś w głębi będę miała nadzieję, że to tylko zły sen- chwila słabości to dziś:  Dziękuję,przepraszam, żegnaj

Miłość potrafi być dobra i wspaniała. I pokrewne dusze istnieją, nadal w to wierzę. Tylko, że ta moja druga połówka jabłka, nie chciała chyba być całością, być może gdybym czasem była rozważna, a nie romantyczna nie byłabym teraz taka poobijana.

http://youtu.be/exgL_QYKVaQ

Nie Happy End

Po raz kolejny zaczynam życie od nowa, na zimno, bez nadziei i planów romantycznych. Wierzę, że jeśli nie będę słuchać serca,w końcu wszystko przestanie boleć.

Staję przed ogromnym wyzwaniem...nauczyć synów kochać, szanować i dbać o rodzinę, rozróżniać prawdę od ułudy i kiedy warto walczyć, a kiedy wiatraków nie pokonają. Muszę ich wychować tak, aby wyrośli na dobrych ludzi, u których i serce puka i rozum działa w zgodnym rytmie.

samotność




czwartek, 5 maja 2016

Gry i zabawy - jak spędzać czas z dziećmi

W czasach zdominowanych przez nowoczesną technologię, coraz mniej czasu poświęcamy na tworzenie więzi i rzeczywistych relacji z naszymi dziećmi. Nawet jeśli padnie propozycja " zagrajmy w coś " to zwykle sięgamy po elektroniczne gadżety. 


Dziś chciałabym zaproponować, a właściwie przypomnieć kilka gier i zabaw, które nie tylko sprzyjają tworzeniu fajnych relacji z dzieckiem, czy partnerem, ale także wpływają na pozytywny rozwój intelektualny.

Do fajnej zabawy nie potrzeba tak naprawdę żadnych gadżetów, wystarczy kartka papieru i coś do pisania.


STATKI


Klasyka rodzaju! Gra jest tak popularna, że doczekała się swoich wersji elektronicznych, tylko po co latać do sklepu. Wystarczy wyrysować kwadraty i niech się zacznie zabawa.

Dla niewtajemniczonych, krótka instrukcja:
roxmummymodel bawi i uczy
Zabawa dla małych strategów
1. każdy z graczy na kartce w kratkę rozrysowuje dwa kwadraty 10x10
2. pola oznaczamy od 1-10 w pionie i od a-j w poziomie
3. na jednym z kwadratów rozmieszcza "statki", które nie mogą się ze sobą stykać
    4x1
    3x2
    2x3
    1x4
4. drugi z kwadratów służy do oznaczania swoich trafień u przeciwnika
5. gracze naprzemiennie typują pola przeciwnika, usiłując zgadnąć gdzie znajduj się "statki"
6. każde trafienie to dodatkowe typowanie
7. wygrywa gracz, który pierwszy zatopi wszystkie statki przeciwnika



Gra uczy strategicznego rozumowania, cierpliwości i wytrwałości, a do tego jest to świetna zabawa!

 

PAŃSTWA MIASTA


To zabawa, którą należy dostosować do wieku grających. Wiadomo, że dorosły będzie miał pewną przewagę nad dzieckiem, należy więc dodać kategorię, w której to dziecko jest ekspertem. Da mu to poczucie pewności i satysfakcji z  możliwości nauczenia czegoś rodziców czy starsze rodzeństwo.

Dla przypomnienia - zasady:
1. na kartce papieru, rozrysowujemy tabelę z kategoriami np.:
państwa, miasta, zwierzęta, rośliny, zawody, rzeczy, marki samochodów, rzeki, postaci z bajek,..., pko
2. kolumna pko służy podsumowaniu punktów
3. każda kolejna rozpoczyna się losowaniem litery
4. czas start i gracze w swoich tabelach umieszczają odpowiedzi na zadaną literę
5. kolejka kończy się gdy jeden z graczy zgłosi wypełnienie wszystkich pół, wtedy mówi STOP i liczy do 10
6. gracze kolejno wymieniają swoje odpowiedzi i wpisują punktację:
    za odpowiedź poprawną, przy braku odpowiedzi u pozostałych graczy 0 pkt.
    za odpowiedź poprawną, której nie zdublował inny z graczy 10 pkt
    za odpowiedź poprawną, zdublowaną 5 pkt
    za brak odpowiedzi lub odpowiedź błędną 0 pkt
  
7. grę można zakończyć w dowolnym momencie, a wygrywa osoba, która uzyskała najwięcej punktów

kartka i długopis
Do startu..gotowi...

"Państwa - miasta" to nie tylko wzajemna edukacja, ale także szansa na poznanie pasji i zdolności dziecka. Uczy szybkiego kojarzenia, refleksu, a dorosłych zmusza do sięgnięcia po być może nieco "zakurzone" dane. Ponadto wspiera tworzenie więzi i umacnia poczucie bezpieczeństwa.

LITERKI


Gra, do której potrzeba jedynie uczestników.

Polega na tym, że jedna osoba mówi dowolny wyraz, a druga znajduje słowo, na jego ostatnią literę itd. Ze starszym dzieckiem, można ustalić, że wyrazy tworzymy np. po angielsku lub nie używamy nazw własnych. Jedyną zasadą, która sprawia, że gra jest bardzo ciekawa i wciągająca, jest to, że wyrazy nie mogą się powtarzać.

Oto przykładowy ciąg wyrazów:

STÓŁ - ŁAWKA - ANKIETA - APLIKANT - TRAMWAJ - JODŁA itd.

Zabawa rozwija pamięć, uczy i bawi. Szczerze polecam małym i dużym.

Jest sporo gier, które tak jak wspomniane, mogą w sposób bardzo swobody, zachęcić do wspólnego spędzania czasu z rodzicami, bez telewizora i komputera. Zabawę w LITERKI można zainicjować podczas jazdy samochodem czy wspólnego spaceru, pamiętajmy tylko, by dać naszym dzieciakom na początku trochę forów, a z pewnością złapią bakcyla i może choć przez chwilę pomyślą, że STARZY SĄ SPOKO ;)

Inne gry "kartkowe", które ja pamiętam i chętnie podsuwam starszemu synowi, to szubienica oraz tworzenie wyrazów z wylosowanych, przypadkowych 7 liter.

Wy też na pewno macie swoje typy, będzie mi bardzo miło jeśli podzielicie się swoimi grami w komentarzach!

sobota, 30 kwietnia 2016

Kluchy i balony, czyli nie dajmy się zwariować

Jaki dziś jest konsument? Świadomy, wyedukowany, wymagający, wybredny i ekologiczny. Czytając skład danego produktu, rozumie wymienione tam terminy, oczekuje możliwie największej ilości danych, a do tego interesują go wartości odżywcze. 

Na co jeszcze dzisiejszy konsument zwraca uwagę i na co mu to wszystko...?


Pamiętacie te czasy kiedy głównymi pytaniami o produkt były:
  • po ile ?
  • czy świeże ?
  • czy dobre ?

Te czasy już dawno minęły, ale wróćmy do nich na chwilę.

Dobrze było


Czy 20 lat temu ktokolwiek kupując gumę do żucia, zastanawiał się nad jej dodatkowymi właściwościami? Guma miała być do żucia, miętusy do odświeżania oddechu, a balonówka miała umożliwiać zaklejenie jak największej powierzchni twarzy.

balonówka

Nikt nie wymagał od gumy, właściwości czyszczących, zdrowotnych czy wybielających. Jeśli przez chwilę czuło się jakiś smak, to był to niesamowity atut - pamiętacie początki HubbaBubby? Grube, niesamowicie kolorowe kostki, które pozwalały na tworzenie ogromnych balonów - CZAAAAD!
Praktycznie bezsmakowa guma Turbo ( teraz znów dostępna w Żabce czy Biedronce ) broniła się kolorowymi obrazkami, zresztą tak samo jak guma Donald.

smak prl
Bez smaku ale z efektem wow

A słodycze? Niezapomniany smak batoników z Bałtyku, kupowanych na wagę! Szał na wafelki Kukuruku z historyjkami, czy wieczne PrincePolo. Czy ktokolwiek oczekiwał palety smaków, różnych opcji smakowych, zapachowych? NIE! Słodycze miały być słodkie i tyle! Szalonego wyboru nie było, ale za to każdy mógł sobie na nie pozwolić.

Lepiej zdrowo


No pewnie, że lepiej zdrowo, ale czy przez ten szał na zdrowe i fit i bez glutenu i wegańskie i zen itd, czy przez to nie odbieramy sobie trochę pierwotnej radości z konsumpcji?

Kiedyś nikt nie pytał skąd ten kurczak, skąd pomidor i czy dany kartofel to jest do gotowania, na pure, na frytki czy to pieczenia czy oglądania. Pyra to pyra i kropka.


ziemniaki
Ziemnioków jak mrówków

20-30 lat temu braliśmy co nam rzucili, a mamy/babcie czarowały z tego dania różniaste. W efekcie wyrośliśmy na ludzi silnych fizycznie, odpornych na choroby i uczulenia, zęby nam się trzymają i nie straszne nam żadne przeciwności. Nasze dzieci, dla których tak dbamy o "najzdrowsze" jadło już takie mocarne nie są.

Kolejna sprawa, to takie niezdrowe gotowanie naszych mam i babć, przeżywa teraz renesans. Najlepiej zarabiające restauracje to te podające dania kuchni tradycyjnej wg dawnych receptur. Zagraniczni szefowie kuchni rozpływają się nad "mięchem ze sosem i kluchami" ( wystarczy pooglądać programy z Chef w tytule ), więc to chyba jednak dobre, nie?

Najlepiej rozsądnie


Jestem jak najbardziej za zdrowym, lekkim jedzeniem. Sama nie lubię bardzo tłustych potraw, kiełbasy i słoniny...ale...każdemu pasuje co innego, każdy ma inne zapotrzebowanie. Organizm kobiety, która ma pracę siedzącą, potrzebuje innej dawki energii niż mężczyzny pracującego fizycznie.

Odżywiać, nie obżerać - hasło bardzo dobrze znane, ale jakby nie do końca zrozumiane. Nie odżywisz chłopa zasuwającego dajmy na to na budowie, podając mu tofu i kotleciki sojowe. Nie odżywisz zdrowego organizmu zabraniając mu bezpodstawnie dostępu do potrzebnych składników - patrz szaleństwo diety bezglutenowej ( jest zasadna tylko w przypadku uwarunkowań medycznych ), tak samo nie będziesz dobrze się czuł wpierniczając jak szalony cokolwiek, bo nadmiar szkodzi, nawet nadmiar warzyw ( przy niedomiarze innych składników np budulcowych )

pełnowartościowy posiłek
Takie robi mój Luby, bo lubi

Także ten...


Pisząc ten post chciałam zaproponować rozważanie nad tym, czy my jako konsumenci nie dajemy się czasem za bardzo ponieść wyobraźni

poniedziałek, 25 kwietnia 2016

Wieszaki w Gdańsku - historia prawdziwa


24. 04. 2016 roku w Gdańsku odbyła się Manifestacja pod nazwą "uSTAWKA prawa kobiet". 

Projekt zaostrzenia ustawy o prawie aborcyjnym, powstałej w wyniku kompromisu z 1993 roku, sprawił, że kobiety na całym świecie postanowiły wyrazić swoje wzburzenie i stanąć w Obronie Swoich Praw! 

W minioną niedzielę, Gdańsk był z kobietami!

 

I ja tam byłam, wieszakiem straszyłam, a to co widziałam Wam opowiedziałam.

Roksana na manifestacji
Też jestem wkurzona
O moim zdaniu na temat projektu zmiany ustawy pisałam już wcześniej tutaj.
W politykę, się nie mieszam, bo nie lubię, ale gdy istnieje prawdopodobieństwo, odebrania mi moich praw, możliwości do decydowania o sobie i swoim zdrowiu, a przede wszystkim uprzedmiotowienia kobiety i sprowadzenia jej do roli bezwolnego inkubatora, wtedy się wkurzam, wtedy mówię NIE!

Zaczęło się od kilku wkurzonych kobiet, które założyły na Facebooku Grupę Dziewuchy Dziewuchom, gdzie dzieliły się swoim zdaniem dotyczącym prawdopodobnych zmian. Od początku kwietnia, do grupy dołączają osoby z różnych środowisk, różnych wyznań, płci, o różnych przekonaniach politycznych, które łączy jedno - są wkurzone i nie chcą pozwolić na wprowadzenie planowanych zmian, w i tak restrykcyjnej ustawie. Obecnie Grupa Dziewuchy Dziewuchom liczy ponad 100 tysięcy członków, powstały też liczne Grupy Regionalne.

9.04 Dziewuchy zorganizowały protest w Warszawie, wtedy poparcie dla nich mogłam wyrazić jedynie poprzez social media



Dziewuchy Trójmiasto

Po Warszawie przyszedł czas na Gdańsk, za organizację Manifestacji wzięły się trzy dzielne kobiety i wraz z Grupą Organizacyjną liczącą 194 członków osób oddanych sprawie, przygotowały fantastyczne wydarzenie.

Fot. Marcin Wrzos

Kasia Bryks - kulturoznawczyni, wspólokatorka trzech kotów, 
Aleksandra Mielewczyk-Gryń - doktor inż. fizyki, marzy o zostaniu szefową kuchni, 
Aleksandra Peszkowska - spedytor morski, włóczykij, kocha swoja kotkę
  
Cel Manifestacji to głośne wyrażenie sprzeciwu dla krzywdzenia kobiet. Sprzeciwu dla pozbawiania obywateli prawa do życia, zdrowia i wolnego wyboru. Znakiem był i jest WIESZAK, symbol pokątnie wykonywanych aborcji, zagrożenia życia i zdrowia, przemocy!

Targ Węglowy był w Niedzielę Piękny i Silny...


 ... kobiety w każdym wieku, niejednokrotnie wspierane przez mężczyzn, którzy je szanują ( bo przecież odbieranie podstawowych praw to brak szacunku ), silne w swojej jedności i zaangażowaniu, stanęły w Obronie Swoich Praw. 

O godzinie 13:00 organizatorki oficjalnie otworzyły zgromadzenie. Przybywający chętnie i z entuzjazmem chwytali za przygotowane transparenty, a wiele osób samodzielnie przygotowało napisy czy odzież.

Autor: RoxMummyModel
Autor: RoxMummyModel
Autor: RoxMummyModel

Autor: RoxMummyModel
Autor: Moje Quo Vadis
Autor: Kasia Tiamat Jędrzejczak

Jako pierwsza głos zabrała Pani Ewa Szulc-Dąbrowska ze Stowarzyszenia Pro-Femina, która nawiązała do ustawy z roku 1956 oraz Sylwia Kubryńska, ceniona pisarka. Wypowiedzi obu Pań były bardzo emocjonalne i pełne zdecydowanego sprzeciwu. Porwały tłum, który skandował "BUDUJECIE PIEKŁO KOBIET".

 

Następnie prawniczka Ewa Gromada, wyjaśniła w jaki sposób projekt ustawy narusza prawo polskie i uderza w podstawowe, gwarantowane przez Konstytucję RP wartości. Jej wypowiedź kilkakrotnie przerywana była przez spontaniczne okrzyki z tłumu.

Natomiast kolejne wypowiedzi wzruszyły wszystkich. Okrzyki MYŚLĘ, CZUJĘ, DECYDUJĘ płynęły ze ściśniętych gardeł, a niejedna osoba skrycie ocierała łzy, gdy Pani Aleksandra Broda z Amnesty International, przypomniała i upomniała wszystkich, że takie tragedie jak np w Salvadorze, mogą wydarzyć się w każdym miejscu na świecie, natomiast Pani Beata Mróz-Gajewska, Mama niepełnosprawnego dziecka, podzieliła się z nami swoją codzienną walką i obawami.

Nie było tzw hejtu czy agresji. Był za to chór Trójmiejskiej Akcji Kobiecej, który pod batutą Pani Anny Ekielskiej Skóry, który wspaniale, z wielką energią odśpiewał specjalnie na tę okazję utwór "Rewolucja". Relację na żywo można było oglądać na moim FanPagu na FB - zobaczcie jak było pięknie!
Autor: RoxMummyModel
Dalsze wystąpienia przy wtórze energetycznych rytmów Samby, spowodowały, że nawet nagły opad gradu, nie zmniejszył zaangażowania. Nikt się nie rozchodził, gdy przemawiała Pani Ewa Lieder czy dzielne Kobiety z Dziewuchy Dziewuchom, czyli Magda Doborzyńska, Paulina Ślusarczyk, Sara Prussak! Dziewczyny macie MOC!

Ale nie tylko kobiety przemawiały! Dominik Haska, wypowiedział się w tej sprawie z punktu widzenia mężczyzny, partnera i opoki kobiety. Podkreślił fakt, iż ciąża jest wspólnym przeżyciem i opowiedział o własnych doświadczeniach. Dziękujemy za ten głos!





Jako ostatni, odczytano list Pani Henryki Krzywonos, która niestety nie dała rady przybyć na czas, ale wiem, że bardzo wspiera sprawę i same organizatorki.

O oponentach kilka słów


Na koniec warto wspomnieć też o uczestnikach manifestacji, którzy stali za kordonem Policji z transparentami oraz głośnikiem. Garstka ludzi, którzy jak się później okazało ( wywiady w mediach - bezcenne ) nie do końca wiedzieli, po co i na co, ale najważniejsze, że PRZECIW!


Takie tłumy, że zza transparentów nie widać

Mieli kilka drastycznych transparentów, pokrzykiwali "morderczynie" i "aborcyjny holocaust", ale generalnie nie byli w stanie, ani zakłócić przebiegu uSTAWKI, ani jej zdominować czy umniejszyć jej znaczenia.

Siła i jedność kobiet w tej sprawie jest niesamowita i budująca, mocno wierzę, że jeśli nie damy się sprowokować, czy zmanipulować, to nie dopuścimy do odebrania nam naszych praw. 

Ze swojej strony pragnę serdecznie pogratulować i podziękować całej Grupie Organizacyjnej za ogrom niesamowitej pracy - jesteście wielkie!






Źródła:
https://www.facebook.com/mojequovadis/
https://www.facebook.com/groups/938779079568714/
https://www.facebook.com/marcin.wrzos?fref=ts
https://www.facebook.com/groups/114342355632125/?fref=ts

sobota, 23 kwietnia 2016

Maluszkowe czytanie

książeczki dla najmłodszych

Dawno, dawno temu... Za siedmioma górami, za siedmioma rzekami.... Te słowa nam wszystkim kojarzą się z wyprawami do krainy baśni, gdzie wszystko jest możliwe, dobro zawsze zwycięża zło, a słonie mogą być zielone. Przywołują także inne wspomnienia...te najmilsze o wspólnych chwilach z rodzicami.

Wczoraj i dziś

W czasach mojego dzieciństwa, kolorowe bajki były tylko w książkach. Na telewizję można było liczyć albo nie .... nie zawsze w kolorze i nie zawsze tyle ile by się chciało - takie były czasy... 20 min dobranocki i ciesz się, że w ogóle. W czarodziejski świat, wprowadzały wtedy książki, czytane przez rodziców czy dziadków. Z ilustracjami bywało różnie, więc wyobraźnia pracowała na pełnych obrotach. Ciekawość dodatkowo pobudzał sam lektor, z przejęciem modulujący głos i budujący napięcie.

Dziś, dzieciaki mają dostęp do różniastych bajek przez całą dobę, nie tylko na niezliczonej ilości programów telewizyjnych ale i w internecie. Maluchy z łatwością ogarniają smartfony i tablety, gdzie mają ogrom obrazków, a każda postać mówi własnym głosem, więc dla wyobraźni zostaje niewiele miejsca. Dodatkowo, takie oglądanie jest właściwie samotne. . 

Z pomocą rodzicom małych maniaków nowych technologii, już niebawem przyjdzie poradnik, który pomoże tak pokierować latoroślą, aby eksplorowanie interenetów było bezpieczne i rozwijające. Książka niebawem pojawi się na Polskich półkach, a ja jeszcze przed premierą, będę miała przyjemność się z nią zapoznać.

poradnik

Czytamy

Oczywiście większość rodziców jest świadoma wagi czytania dzieciom. Problem powstaje przy wyborze lektury. Często gęsto, książeczki dla dzieci w wieku 1-3 są bardzo bogato ilustrowane, mają niewiele treści i są zwyczajnie nudnawe. Rodzic ma dosyć już w trakcie czytania, a dziecko niechętnie powraca do raz przerobionej książeczki.
Mi udało się zaszczepić miłość do książek u obu synów, za sprawą dwóch lektur z mojego dzieciństwa. Mimo niewielu obrazków, do obu pozycji, które zaraz Wam zaprezentuję, dzieciaki wracają wielokrotnie. Mój Młodszy ( 2,5 roku ) z zaciekawieniem słucha tych historyjek, niekoniecznie zasypia, ale uważnie i spokojnie słucha.

Cudaczek Wyśmiewaczek 

Opowiadania Julii Duszyńskiej o ludziku, który "nie je, nie pije tylko wyśmiewaniem żyje". Cudaczek mieszka sobie u dzieci, które grymaszą, złoszczą się czy obrażają i się z nich wyśmiewa. 
Historyki napisane są przystępnym dla dzieci językiem, akcja jest wartka i interesująca także dla czytającego rodzica, co uważam za bardzo ważne. Jeśli czytającego ciekawi lektura, czyta z większym zaangażowaniem, które udziela się słuchającemu. 

Ja z wielka przyjemnością czytam synkowi te opowiadania po kilka razy, a i przekaz pedagogiczny jest bardzo jasny. Jak raz Młody grymasił przy jedzeniu to zapytałam czy przypadkiem Cudaczek u niego nie zamieszkał - natychmiast wszelkie grymasy przeszły !

lektura dla dzieci

Wróbelek Elemelek 

Kto z nas nie zna Elemelka? Opowiadanka Hanny Łochockiej zebrane w książeczce pt "Psoty i kłopoty wróbelka Elemelka" są bardzo dowcipnie napisane, a przy tym ciekawe i zachęcające do wymyślania dalszych przygód sympatycznego ptaszka. Dodatkowo, ponieważ wszystko dzieje się w rzeczywistości początku lat 80tych, jest to świetny punkt zaczepienia do opowieści o dawnych czasach, gdy listy pisano na papierze.


elemelek


Grimm inaczej

Małe książeczki, które wyczaiłam na poczcie okazały się strzałem w dziesiątkę .Wierszem opowiedziane przez Pana Wiesława Drabika, rozkładają na łopatki, wiec nie polecam ich na dobranoc, bo skończy się tak, że dzieciak nie zaśnie, a rodzic będzie rechotał. Bajki braci Grimm są raczej przeznaczone dla starszych odbiorców, a te opracowania przystosowano do małych umysłów, także spokojnie można je czytać, oglądać i opowiadać, bez obaw, że maluch nabawi się jakiejś traumy

Jeśli znacie, któreś z powyższych pozycji, koniecznie dajcie znać jak sprawdzają się u Waszych Pociech, a może macie inne ulubione książeczki? Polecajcie!