Ja w Twoim wieku.....
Ile razy złapałyście się na tym tekście?
Ja wiele razy i do niedawna byłam przekonana,że faktycznie jeszcze pamiętam jak to jest mieć te naście lat! Pamiętam, a jakże, tylko czy to ma znaczenie? Czy faktycznie mogę siebie w tamtych czasów do mojego nastoletniego syna?
Otóż po głębszym zastanowieniu doszłam do wniosku, że wcale nie, a do przemyśleń skłonił mnie mój sukces Mikołajkowy. Sukces polegał na tym, że trafiłam z prezentem. Długo się zastanawiałam, co takiemu chłopaczkowi sprawić, a przypominam, że Starszy w niedzielę kończy 12 lat i to już nie są przelewki :) W dodatku, jak go spytać, co by sobie życzył to albo mnie nie stać, albo "chyba żartujesz! " Przejęłam się tym prezentem, bo przypomniałam sobie, że będąc mniej więcej w jego wieku dostałam od rodziców tak nietrafiony prezent, że chciało mi się płakać.
Ostatecznie zakupiłam Starszemu, zegarek żelowy, zabawne skarpetki i czapkę 3D .... i udało się! Całość kosztowała mnie ok 50zł, a Chłopak był mega zadowolony, tylko trzeba go od Mikołajek co chwilę pytać o godzinę ;)
Przyszły przemyślenia...
Czy rzeczywiście, potrafiłam pomyśleć jak mój nastolatek, czy też zwyczajnie jako tako znam swojego Syna i miałam trochę szczęścia?
Jak wspomniałam, doszłam do poplątanego wniosku, że chociaż w wieku Starszego, byłam zaledwie 20 lat temu, to nijak tego porównywać nie można, z kilku powodów:
- nie jestem i nie byłam chłopakiem
- rzeczywistość jest totalnie inna
- technologia poszła do przodu
Ktoś może powiedzieć, i pewnie będzie miał rację, że kiedyś wcale nie było tak różowo...ledwo wyszliśmy z komuny, papier toaletowy drapał, a świat można było oglądać na pocztówkach. Nie było tak łatwego i prostego dostępu do informacji, komunikacja kulała, a Polska była tylko ubogim krewnym Europy.
No może i tak, ale na umówione spotkania się przychodziło ( bo nie można było puścić esa, że jednak nie ), rodziców i starszych się słuchało i poważało ( bo jak nie to szlaban, albo wpierdziel ), trzepak był najwspanialszym parkiem rozrywki, a wojny rozgrywało się na łąkach, a nie przed ekranem. Przez to nasza mentalność była inna. Wpajane nam wartości miały sens i odzwierciedlenie w rzeczywistości, w tych naszych rozszalałych od dorastania główkach poza głupotami, latały też jakieś przekonania ( jasna rzecz, że często inne nich naszych "Starych" ) ale nie było tyle bylejactwa, niechciejstwa, niechlujstwa i noitocoztegizmu ( przysięgam, że jak jeszcze raz usłyszę NO I CO Z TEGO to mnie szarpnie ).
Ja wiem, że dzieciaki teraz mają większe szanse, dostępy i możliwości, ale żal mi, że przez ten dobrobyt, tracą coś świetnego, coś czego nie ma w tablecie, tylko w pozdzieranych na boichu kolanach, zagrzebanych w ziemi sekretach i nabazgranych w zeszycie wyznaniach KOHAM CIE !
Ot co...
Dlatego właśnie nie kumam czasem mojego Nastolatka, chociaż sama nie czuję się jeszcze Starszą Panią. Mogę mieć dobry kontakt, mogę czasem znaleźć wytrych do tego zakutego czasem łebka, ale nie pojmę jak to jest być Nastolatkiem w .... ( o zgrozo idzie duże ) dzisiejszych czasach!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz