Wreszcie jednak poczułam się na siłach, bo dzieje się jeszcze więcej, ale i więcej mam energii i już piszę dlaczego. Otóż ....
Zaliczyłam doła, a właściwie doła giganta - Mamuśki wiedzą o co chodzi. Siedzi człowiek jak ta ptaszyna w klatce i jeszcze musi te klatkę sprzątać dzień w dzień i pisklaki nakarmić i znosić ich mordydarcie. Jak sobie taka ptaszyna w lustereczko spojrzy to nic tylko się targnąć na swój żywot zmarniały . Cóż , że wokoło błyszczy i pachnie, jak tu zmarchy wyłażą na wyścigi z siwym włosiem. Pazury od latania na szmacie nie nadają się do pokazywania i wigilie wszystko jest do dupy i nikt nie rozumie. No wziąć się i pochlastać . Po kolejnej karczemnej awanturze z Lubym, co to stwierdził , że jak sobie nie radzę to on może Mamusię o pomoc poprosić ... Powiedziałam Basta!!! Co to to nie.... Ja nie dam rady? Potrzymaj mi mleko :) I tak to się zaczęło
super blog!;) wspólna obserwacja?
OdpowiedzUsuńwww.fflare.blogspot.com
Czasami zmiany są bardzo potrzebne w życiu ;)
OdpowiedzUsuńJak Cię rozumiem. Też ostatnio jakoś tak trochę depresyjnie u mnie jest, z tym, że dzieci jeszcze nie mam (a już nam się marzą), a czasu i tak na nic nie mam, sama się dziwię, że kiedyś miałam rego czasu o połowę mniej, a robiłam o połowę więcej...
OdpowiedzUsuń